|
www.agneebook.fora.pl Forum dotyczące twórczości literackiej
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rezorius
Administrator
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: On
|
Wysłany: Czw 21:04, 28 Sty 2010 Temat postu: Jej Goblinowatość (opowiadanie fantasy w częściach) |
|
|
Oto zabawne opowiadanie fantasy z domieszką groteski wstawiane w częściach. Czytelniku, nie traktuj żadnej z części jako wersji ostatecznej gdyż po ukończeniu całość będzie podzielona na odpowiednie rozdziały i przeredagowana. Zdania będą poprawiane a błędy interpunkcji zostaną usunięte. Zachęcam jednak do zapoznania się z pierwowzorem pisanego opowiadania.
(część 1)
GEM
Ten poranek był po prostu piękny. Złote promienie słońca zdążyły już spowić swym blaskiem całą dolinę. Ptaki rozśpiewały się radośnie a powietrze, choć ciepłe, nie było tak suche jak od kilku dni. Każdy kto mieszkał w dolinie przywitał ten dzień rześkim westchnieniem i szerszym niż zwykle uśmiechem na ustach. Każdy, za wyjątkiem Gema. Gem nie widział słońca ani nie czuł ciepłego powiewu powietrza przemykającego przez dolinę. Nie słyszał wesołego ćwierkania ptaków. Słyszał za to rytmiczne kapanie wody, czuł nieustającą wilgoć i widział jedynie cienie, cienie rzucane przez jaskinie, którą to już dawno obrał sobie za swoje leże. Jego usta jednak także powitały ten poranek szerokim uśmiechem, choć Gem wcale nie wiedział czy jest noc czy dzień, a uśmiech ten był lubieżny i zatrważający. Wyczuł jaszczurkę przemykającą obok niego i wiedział że śniadanko samo do niego przyszło.
W jednej chwili chwycił ją swoją długą, szarą łapą i jeszcze szybciej wepchnął ją sobie do usianej żółtymi zębiskami paszczy. Biedne stworzonko długo nie walczyło o życie pod nieustającym naporem ostrych siekaczy Gema, które rozerwały małe ciałko i połamały kostki. Po chwili Gem połkną krwawą papkę, otarł usta w rękaw starej poszarpanej szaty i głośno beknął.
- Oj zdrowo. - skwitował uśmiechając się sam do siebie. Podrapał się jeszcze po zadku i poszedł w stronę swojego leża myśląc czy chce mu się jeszcze polować, czy może da sobie na dziś już spokój i położy się spać. Gem uwielbiał spać a jedyną większą przyjemnością było chyba tylko jedzenie więc jego dylemat w jednej chwili urósł do rangi kataklizmu. Na szczęście Gem był także niezłym leniem więc myślenie szybko wyczerpało go a wtedy przeważyła potrzeba snu. Wyciągnął swoje długie goblinie ciało na leżu z podgnitych gałązek i zapadł w drzemkę.
Dla Gema czas wydawał się stać w miejscu. Każdy jego dzień, a właściwie czas od przebudzenia się od zaśnięcia, wyglądał tak samo. On sam już nie wiedział jak długo tak żył. W tym miejscu zwanym przez mieszkańców pobliskiej wioski "Jaskinią Smoka", od wydobywającego się z jej wnętrza olbrzymiego odoru, nie czekało go żadne niebezpieczeństwo. Każde stworzenie uważane za drapieżnika posiadało przecież zmysł węchu a do jaskini nie zbliżały się nawet skunksy to też Gem zmuszony był do żywienia się głównie rybami zamieszkującymi źródełko w jaskini i od czasu do czasu właśnie trafiła mu się jakaś jaszczurka. Gem nie cierpiał polować na ryby a robaków, które lubiły jego jaskinie i licznie tam przebywały, ze względów religijnych nie zabijał. Cały problem z łowieniem polegał na tym, że gem nie cierpiał wody to też nie mył się nigdy i nienawidził wszystkiego co mokre. A jak to stwierdził "Ryba mokrą bywa.'
Tak więc Gem dzień zaliczył do udanych i miał nadzieje na równie udaną drzemkę i nigdy w życiu nikt nie wmówił by Gemowi, że miało się wydarzyć coś tak dziwnego i niesamowitego po tak długim czasie przebywania w jego samotni. Co więcej gdyby Gem wiedział jakie komplikacje w jego uporządkowanym i prostym do tej pory życiu przyniesie dzisiejsze zdarzenie to uciekł by pewnie jak najdalej od jego kochanej jaskini. Ale nie wiedział.
Do czułych i szpiczastych uszu Gema dotarły dźwięki osuwanych kamieni.
- Oho. Coś większego . - pomyślał goblin i zerwał się z leża.
- Ale czemu? Wcześniej żaden stwór nie odważył się niepokoić wielkiego Gema! - mruknął sam do siebie i splunął obficie, pechowo na własnego buciora okutego żelazem.
Odgłosy zbliżały się powoli i wśród szurania kamieni dał się słyszeć słaby melodyjny głosik wołający w głąb jaskini.
- Halo. Halo? - Słaby kobiecy głosik drżący ze strachu doszedł w końcu do uszu Gema. Goblin wziął przez nozdrza głęboki wdech, charchnął i znowu plunął obficie. Tym razem na drugiego buta. - Człowiek! - skwitował ze złośliwym usmieszkiem.
(koniec cz1)
(część 2)
Liza
- Halo! Halo, panie smoku jest pan tam? - nawoływała młoda kobieta a jej głos odbijał się echem od ścian groty i płynął dalej w nieprzeniknioną ciemność. Dziewczyna szła ostrożnie, noga za nogą przesuwają palcami po mokrej ścianie. Drobne kamyki, które pokrywały dno jaskini chrzęściły jej pod stopami. Szła głównym tunelem wprost do leża Gema, który obserwował ją bacznie ze skalnej półki tuż nad nią. Mimo kompletnych ciemności widział ją doskonale. W końcu lata spędzone w tym miejscu wyczuliły wzrok jego szaro niebieskich oczu do granic możliwości. Była ubrana w długą białą suknie nieco przybrudzoną tu i ówdzie piachem i ziemią. Zapewne nieraz upadła idąc tym tunelem.
- Panie smoku? - zdziwił się Gem. - Jaki smok? Do cholery, nigdy nie widziałem tu żadnego. O czym ta wariatka prawi?
- Halo! Smoku, jesteś? Gdzie jesteś? - nawoływała dalej dziewczyna.
Gem przypatrzył się jej uważniej i stwierdził, że dziewcze jest nawet względnie ładniutkie. Łagodne rysy twarzy i pełne usteczka były naprawdę piękne. Oczy miała zamknięte ale Goblin domyślił się że także są idealne. Długie bląd włosy spływały jej do pasa dzięki czemu, gdyby nie brud na ubraniu, można by ją wziąć za śliczną elfkę. Wszak że ludzkie kobiety zwykle miały włosy czarne bądź brązowe a elfki z definicji były blondynkami. A jednak jak na elfkę była za niska. Te miały zwykle dwa metry wzrostu i bardzo smukłe figury tymczasem ta tutaj nie przekraczała metra sześćdziesięciu lub siedemdziesięciu. Goblin nie był w stanie dokładnie stwierdzić. A co do jej figury, noo to kształtny tyłek i obfite piersi jasno dawały do zrozumienia, że żadna z niej elfka. Gem oblizał wargi i uśmiechnął się lubieżnie. Cichcem przemknął z skalnej półki, na której siedział, do komnaty z jego leżem. Pobiegł okrężną drogą lecz i tak dotarł przed jego niezapowiedzianym gościem. Bieganie jednak Gemowi najwidoczniej przestało służyć, gdyż zasapał się niemiłosiernie i nie mógł uspokoić oddechu. Głośno sapiąc opadł ciężko na swe leże całkowicie się zapominając o zbliżającej się dziewczynie. Nagły dźwięk pękających pod jego tyłkiem gałązek, z których swoje łóżko zrobił odbiło się echem od ścian jaskini.
- Cholera! - zaburczał
- Halo panie smoku. To pan? - Dziewczyna była już bardzo blisko i w dodatku usłyszała go. Teraz szła dokładnie w jego kierunku. Gem zerwał się na równe nogi. No może nie zerwał ale ciężko sapiąc uniósł się uparcie walcząc z grawitacją i postękiwał. Dziewczyna słyszała go i przystanęła. Gem popatrzył na nią a ona spojrzała na niego. Zupełnie jakby widziała w ciemnościach, zupełnie jak by miała otwarte oczy.
- Smoku. To ty? Prawda?
- A kto pyta? - zaryczał najgłośniej jak umiał Gem.
- Nazywam się Liza. Jestem córką hrabiego de Sakro z zamku na wzgórzu. Do mojego ojca należą wszystkie wioski w dolinie.
Zamek, wioski, hrabiowie? Tego wszystkiego nie było w tej dolinie gdy odnalazł tę jaskinie. Zaprawdę dużo się zmieniło na powierzchni odkąd tu przybył. Goblin zastanowił się chwilę ile czasu tu już przebywa lecz nie potrafił stwierdzić.
- Czego tu szukasz dziewczyno! - zaryczał goblin i głośno tupnął nogą na co dziewczyna cofnęła się niepewnie. Cały czas stała prosto lecz widział, że drży i głos się jej łamie.
- Ciebie, o wielki smoku. Wielki wśród wielkich.
- Tak? A czemu to szukasz mnie? Największego z pośród smoków! Najstraszliwszego ze straszliwych! I skąd wiedziałaś, że przebywam w tej jaskini? - znowu zadudnił goblin, który w zasadzie nie był wiele wyższy od dziewczyny, z którą rozmawiał. To, że bierze go za smoka rozbudziło w Gemie ciekawość no i poddało pewien pomysł.
- Od wieśniaków mój panie. Opowiadali, że w tej grocie od pokoleń mieszka wielki smok a jego płomienny oddech wydobywa się z wnętrza pieczary cały czas. Przyszłam więc do doliny i znalazłam tę grotę, z której buchały opary siarki. -Opary siarki? Goblin zdziwił się niezmiernie. Smok, opary siarki? Jaka siarka? Gem podrapał się po głowie i w tej samej chwili poczuł przykrą woń z pod własnej pachy. Aa siarka! Domyślił się natychmiast gdy tylko zakęciło go w nosie. W sumie całe powietrze w jaskini było popsute ale on nauczył się tego nie zauważać zwłaszcza że to on notorycznie je psuł. Widocznie wieśniacy wzięli go za kogoś innego. Mniejsza o to. Teraz goblin zastanawiał się w jaki sposób może wykorzystać tę nieoczekiwaną okoliczność.
- Przybyłam tu by prosić cię o wielki smoku o przysługę.
- Mnie? O przysługę?! - zabuczał nie kryjąc zdziwienia.
- Tak. Jeśli wasza wielkość się zgodzi chciała bym prosić o pocałunek.
- Masz czelność prosić smoka?! Nie boisz się, że, żeee Heee? o pocałunek? - Goblin w jednej chwili całkowicie zbaraniał a głos, gdy tylko dotarło do niego co chciała dziewczyna, załamał się. Z tego co wiedział o smokach wynikało że rzadko rozmawiały z ludźmi a ponadto bardzo lubiły ich jeść. Opowiadano także o przypadkach w których smoki porywały młode i ładne dziewice ale nie słyszał by jakakolwiek powróciła z pieczary bestii. Czemu ona chciała gzić się ze smokiem? Czemu się nie bała?
- Haa! - krzyknął po chwili wahania. - A jesteś dziewicą?
- Tak o panie. - Gem znowu oblizał wargi, gdyż zaczął się potwornie ślinić.
- I nie boisz się? Czyżbyś nie słyszała opowieści o smokach?
- Słyszałam o panie. - zaczęła niespokojnym głosem. - Ale jeżeli mnie wypuścisz to mój ojciec z pewnością sowicie cię wynagrodzi. Każę przynieść mu garniec złota! - oświadczyła nieco pewniej dziewczyna. Goblin podszedł bliżej dudniąc każdym krokiem swych podkutych żelazem butów. Wiedział że w tych ciemnościach nie zobaczy go nawet gdyby stykali się nosami. Dziewczyna usłyszała jego zbliżanie się i sama podeszła do niego.
- Tylko bez dotykania! - wypalił głupio goblin zanim pomyślał, że gdy już będzie w jego objęciach to i tak nie zdoła mu uciec.
Dziewcze wychyliło się posłusznie do przodu składając usta w dzióbek. Widząc to Gem oblizał ponownie wargi sapnął i zaczął przysuwać swoją zębiastą paszcze do jej śliczniutkich usteczek. Już miał ją pocałować gdy jego oddech, jego potwornie cuchnący dech dotarł do nozdrzy ślicznotki, która wykrzywiła się jakby zbierało się jej na wymioty. Dziewczyna jednak kaszlnęła tylko i znów wysunęła słodki dzióbek w jego stronę. Gem niczym nie zrażony nagle chwycił ją za ramiona, przyciągnął do siebie i wepchnął jej oślizgły jęzor do ust.
Dziewczyna chyba nie spodziewała się 'takiego' pocałunku bo zaczęła się wyrywać i dławić. Gemowi to nie przeszkadzało. Trzymał ją mocno i nie zamierzał wypuszczać lecz po króciutkiej chwili gorących amorów nagle oślepił go wielki rozbłysk dobiegający jakby z każdej strony i stracił przytomność.
(koniec części 2)
(część 3)
Związek
Gem ocknął się nagle robiąc głęboki wdech i natychmiast zaczął się dusić. Nic nie widział, głowa go bolała i czuł się jakby ktoś wepchnął mu do ust kalosza prosto po przechadzce w oborze. - Co do kurwy? - pomyślał i zaczął się powoli podnosić starając się przypomnieć sobie jednocześnie co się przed chwilą stało. Wyprostował się i spróbował przebić ciemność wzrokiem lecz nic to nie dało. T przez ten błysk, który go wtedy powalił. Widocznie oczy muszą się na powrót przyzwyczaić do mroku. Ale chwilowy brak widzenia czy dezorientacja nie były jedynymi problemami Gema. Czuł się jakoś dziwnie, bardzo dziwnie.
Fala smrodu dotarła nagle do jego nozdrzy i wykrzywiła twarz a zaraz za nią usłyszał słaby jęk i coś jakby warkot tuż pod swoimi stopami. Gem natychmiast cofnął się i zgarbił. Coś tu było, coś leżało tuż obok niego i właśnie się budziło. Nieznajoma istota poczęła podnosić się i stękać. Gem wyczuł że zbliża się do niego powoli, bardzo powoli. Słyszy jej nierówny oddech, oddech który z każdym krokiem staje się coraz szybszy i bardziej gwałtowny. Oddech, który przerodził się w krzyk, w wycie, w płacz. Gem zgarbił się jeszcze bardziej i wciągnął powietrze nosem. Jego zmysły były przytłumione ale wyczuł woń goblina. Znajomą woń goblina. Nabrał trochę odwagi i postanowił się odezwać.
- Witaj bracie... - urwał nagle. Głos, który wydobył się z jego ust był cienki i wysoki, tak odmienny od warkliwego głosu goblinów. Gemowi zawirowało w głowie. Nie wiedział co się dzieje a na domiar złego chlipanie przybysza przerodziło się w rzewny płacz.
- Ta cholerna wiedźma! - zapłakał przybysz - Oszukała mnie! - warknął gniewnie. - I jak ja teraz wyglądam?! Jak ja się w domu pokarze?
Do Gema zaczęła powoli docierać prawda, w którą jednak nie chciał uwierzyć. - Ogień! - wrzasnął, co w połączeniu z jego cienkim głosikiem nie brzmiało jak gniewny rozkaz tylko pisk przerażenie. - Rozpal ogień! Natychmiast!
- Ale jak?
- Podpal łóżko! Obok niego jest worek z czerwonym proszkiem. Sypnij go na łóżko. - Gemowi zakręciło się w głowie i opadł na ziemie. Opadł jednak za szybko i nabił sobie na delikatnym tyłku sporego siniaka co zaowocowało krótkim pisknięciem. W tym samym czasie goblin wygrzebał z worka proszek i sypnął całą garść na łóżko. Natychmiast buchnął purpurowy płomień zajmując wszystkie gałązki z których zrobione było leże Gema. Ogień zawirował i uspokoił się. Żółtawe teraz płomienie oświetlały wszystko w jaskini. Z ciemności wyłoniły się różne dziwne przedmioty, jakieś oprawione skóry, stera rybich ości, mały kuferek stojący przy ścianie jaskini, coś co wyglądało jak sterta starych i powyginanych zbroi oraz hełmów a na szafce zrobionej z butwiejących, byle jak oberżniętych desek poustawiane były jakieś błyszczące przyrządy. Gem poczuł żar i zapach ognia. Słyszał jak buzuje trawione przez niego łóżko i przeraził się.
- Nic nie widzę! - wrzasnął - Nic nie widzę! - Złapał się za głowę i zaczął biegać w koło. To dolatywał do ognia to odbijał się od ściany. Przewrócił półkę i wpadł na kuferek przewracając się o niego a temu szaleńczemu tańcowi wtórował płacz i zawodzenie nieznajomego, siedzącego przy ognisku. Gem nie ruszał się przez chwilę. Bolały go nos, zadek i klatka piersiowa. Nie podniósł się od razu tylko leżał tak i myślał. Z trudem przypomniał sobie imię dziewczyny.
- Liza? - zawołał w przestrzeń i przekręcił się na plecy.
- Co? - usłyszał krótką odpowiedź, którą dziewczyna wyrzuciła z siebie pomiędzy kolejnymi salwami westchnień a jej głos zabrzmiał jak warkot zwierzęcia.
- Liza. Czemu ja nie widzę? - zapytał wprost Gem starając się zachować spokój.
- Bo jesteś ślepy.
- Jak to ślepy? - zdziwił się Gem.
- No po prostu. Ślepy. - zawyła Liza i poczęła znowu płakać swoim basowym głosem.
- Uspokój się głupia! - wrzasnął Gem i podniósł się ciężko z ziemi. - Uspokój się i gadaj! Co ty mi do cholery zrobiłaś?! - Liza zdusiła w sobie płacz i westchnęła ciężko. - Ja nie chce być taka. Ta czarownica oszukała mnie!
- Jak to? Jaka czarownica? - przestraszył się Gem i zaczął nasłuchiwać nerwowo i rozglądać się jak by się spodziewał, że któraś tu nagle wpadnie miotając szaleńczo zaklęcia.
- Parchata! - krzyknęła Liza. - Nazywają ją Parchata. Ludzie gadali, że pomocna i uroki potrafi odczyniać.
- Pomocna czarownica. - uśmiechnął się szczerze i z politowaniem Gem. - Otóż wbij sobie do głowy pannico, że nie ma, nie było i nie będzie czegoś takiego jak pomocna czarownica. - Gem mówiąc to splunął i choć nie tak obficie jak zwykle to i tak trafił na własnego buta.
- Więc poszłaś po pomoc do czarownicy. Tak?
- Tak.
- A co od niej chciałaś?
- No jak to co? - zdziwiła się Liza. - Żeby mi przywróciła wzrok oczywiście.
Gem pogubił się w tym co usłyszał i pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Więc poszłaś do niej żeby cię uleczyła a ona - dedukował dalej Gem - kazała ci pocałunkiem odebrać mi moje ciało, tak!? - wydarł się nagle Gem gdy dotarło do niego co sam powiedział. - Tak?! Mów prawdę!
- Nie! Nie, na Boga, nie.
- Kłamiesz! Poco więc tu przyszłaś?
- Bo tu miał być smok! - zdenerwowała się dziewczyna. - Taki duży i silny, który zionie ogniem i włada magią. To jego miałam pocałować by odebrać mu wzrok. I tylko wzrok na co mi smocze ciało czy tym bardziej śmierdzące, śmierdzące... - dziewczyna nie mogła dokończyć gdyż znowu łzy zdławiły jej głos.
- Ty mała złodziejko! - oburzył się Gem i już miał się na nią rzucić gdy nagle wpadł mu do głowy pewien pomysł.
- Zaraz zaraz. Więc twierdzisz, że nie potrzebujesz mojego ciała i w zamian za wzrok jesteś skłonna mi je oddać?
- Ale jak? Jak mam oddać ci twoje ciało?
- No jak to jak? Pocałunkiem rzecz jasna.
- I to zadziała? - zainteresowała się dziewczyna i przetarła załzawione oczy.
- Myślę że tak.
- I odzyskam wzrok?
- No, nie raczej nie. Ale ja go odzyskam wraz ze swoim ciałem.
- Ale sam powiedziałeś! Słyszałam, nie jestem głupia. Mówiłeś że w zamian za wzrok! - Liza dostrzegła szansę. Gem najwidoczniej wiedział jak ją uleczyć.
- Powiedziałem co powiedziałem nie ważne. Noo przecież nie chcesz do końca życia urzędować w moim ciele? Co?
- Chcę nie chcę ale będę jeżeli mnie nie uleczysz. - nie dała za wygraną.
- No dobra smarkulo pomogę ci. Było od razu do mnie przyjść a nie włóczyć się po głupich wiedźmach. W końcu gobliny to jak by na to nie patrzyć mistrzowie leczenia.
- Naprawdę? - zdziwiła się Liza. - Coś nie chce mi się wierzyć. Inaczej przecież ludzie mówili by o goblinach inaczej. Ja jakoś nie słyszałam by ktoś chciał się leczyć u goblinów.
- No bo widzisz nasza metoda - Gem zastanowił się jak to wytłumaczyć dziewczynie; - jest dość niekonwencjonalna.
- Doprawdy? A jaka to metoda? Jak zamierzasz przywrócić mi wzrok? Jakieś magiczne obrządki? Może będziesz wzywał demony?
- Nie, nie. - uśmiechnął się Gem. - Sprawa jest o wiele prostsza. Użyje urynoterapii.
- Czego? - Liza pierwszy raz słyszała takie określenie.
- No, leczenia moczem oczywiście.
Takiej kuracji Liza się nie spodziewała i oczywiście wzięła to za żart ale Gem zapierał się że to na pewno działa. Zapewniał że sam co rano pije szklaneczkę własnego moczu dla lepszego samopoczucia na co dziewcze zrozumiało co to za niemiły posmak w ustach i prawie puściła pawia.
- Poczekaj. Zaraz przyniosę trochę moczu i zobaczysz że nie kłamie. - rzucił przez ramie i skierował się w stronę ściany, której nie oświetlały płomienie przygasającego już ognia. Szedł z pamięci, wzrok do poruszania się po jego grocie nie był koniecznie potrzebny. Postawił na ziemi mały flakonik, który zabrał ze sobą i już miał do niego nalać gdy uświadomił sobie pewną zasadniczą różnicę pomiędzy facetem a kobietą.
- O cholera. - pisnął z zakłopotaniem.
Minęło może piętnaście minut, które Liza spędziła na owijaniu sobie długiej szarej ręki brudnym płaszczem i wspominaniu swojego łatwego życia, kiedy wrócił Gem. Na twarzy zastygł mu szelmowski uśmieszek w ręce, olanej moczem trzymał pełny flakonik. Liza dopiero teraz uświadomiła sobie że on ma jej ciało i właśnie poszedł siku. W jednej chwili zebrała w niej złość, którą dziwny uśmieszek gema spotęgował jeszcze bardziej. Zerwała się z miejsca i ruszyła w stronę goblina.
- Ty cholerny zboczeńcu! - zawyła.
- Ej ej spokojnie bo rozlejesz - uspokoił ją Gem wyczuwając że niebezpieczeństwo zbliża się do niego niczym stado rozpędzonych koni. Liza zatrzymała się a łzy znowu napłynęły do jej oczu.
- Zaraz sama zobaczysz. - powiedział goblin i zmoczył sobie palec moczem po czym wychylił głowę do góry i strząsnął z palca parę kropel najpierw do lewego a potem do prawego oka. Odstawił flaszeczkę i przetarł porządnie oczy. Skierował twarz w stronę dziewczyny.
- Gotowa na cud? - uśmiechnął się.
- Gotowa. - odpowiedziała niecierpliwie dziewczyna.
Gem otworzył powoli oczy. Jego spojrzenie zatrzymało się na chwile na Lizie i powędrowało dalej po wnętrzu jaskini.
- I co? I co? Widzisz? Widzisz mnie? - pytała desperacko. A Gem znów skierował spojrzenie na Lize.
- Nie. - skwitował, krótko. - Ale zawsze warto było spróbować. - dodał z lekkim uśmieszkiem na co dziewczyna znów buchnęła płaczem.
Goblin miał już dosyć tej beksy. Żył tu sobie spokojnie i po cichu aż tu nagle przychodzi tu taka, kradnie mu ciało i jeszcze narzeka że jej nie uleczył. Ale mimo wszystko i tak był bardzo zdziwiony swoim niepowodzeniem. Przecież każdy goblin jest mistrzem urynoterapii. Wszak że mocz goblina ma właściwości lecznicze.
Gem nagle zdębiał. - No tak! - wrzasnął ucieszony swoją własną pomyłką.
- Co tak? - zainteresowała się Liza.
- Nie ten mocz! To musi być mój mocz! - gem złapał za flakonik i wylał zawartość po czym nadal mokrą buteleczkę wcisnął do łapy Lizy.
- To musi być mocz goblina a nie człowieka więc to ty musisz go dać.
Liza przełknęła ślinę, owinęła flakon fragmentem szaty i odeszła w ciemny kąt. Gem wolał nie myśleć o tym że jakaś nieznajoma dotyka go tam gdzie do tej pory tylko on miał dostęp ale jęki dobiegające z ciemności i sapanie poruszyło jego wyobraźnię do tego stopnia że nie wytrzymał. - No długo tam jeszcze?! - wrzasnął zdenerwowany.
- Już wracam. - Odpowiedziała prawie płaczem dziewczyna. Po chwili podeszła do niego i podała zbiorniczek. Gem niecierpliwie chwycił go pochlapał sobie całą twarz a resztę wypił jednym chałstem.
- Co ty robisz?
- Chce mieć pewność - uśmiechnął się szyderczo i jeszcze raz przetarł oczy. Z odmętów ciemności począł wyłaniać się obraz. Kształty zafalowały szaleńczo a kolory zlewały się i mieszały. Głowa rozbolała go od tej pędzącej wizji, zachwiał się i prawie upadł jednak Liza przytrzymała go. Po chwili wszystko zwolniło. Kolory oddzieliły się od siebie a kształty przestały przepływać z jednego miejsca w drugie. Wnętrze jaskini wyostrzyło się w końcu i Gem znowu widział.
- Widzę. - skwitował zadowolony z samego siebie a Liza uśmiechnęła się i objęła go wdzięcznie za szyje.
- Co teraz? - zapytała radośnie na co Gem znów przywołał na swej ślicznej buźce niemal wulgarny uśmiech.
- Teraz się całujemy.
(koniec części 3)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rezorius dnia Czw 13:01, 04 Lut 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Agne
Administrator
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Ona
|
Wysłany: Pią 17:59, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
niecierpliwie czekam na kolejne odcinki pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rezorius
Administrator
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: On
|
Wysłany: Pon 23:37, 01 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
pojawiła się już 3 część ;] zachęcam do lektury ;]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rezorius dnia Pon 23:37, 01 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Agne
Administrator
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Ona
|
Wysłany: Pon 23:50, 01 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
historia zaskauje raz przeraża a raz bawi super chcę wiecej:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Arturoo
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z pod sklepu Płeć: On
|
Wysłany: Wto 20:50, 02 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Plusem jest umiejętność rozwijania akcji dialogami.Język pozostawia wiele do życzenia, konstrukcja zdań jest wadliwa. Powtórzenia, niewłaściwa interpunkcja, mieszanie stylów...nazbierałoby się trochę wadliwych elementów struktury. Proponuję, by pisać i przyglądać się tekstowi, bo nie może być tak, że forma jest mniej istotna niż treść.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|